poniedziałek, 29 sierpnia 2011

I've still got sand in my shoes

Wracam. Po dwóch tygodniach w innym miejscu, w innych warunkach chcę zmienić świat. Przeraża mnie ilość niepotrzebnych rzeczy w mieszkaniu, przecież TAM nie były mi potrzebne. Codzienna rąbanka wydaje się być lżejszą. Mam dużo planów, jak usprawnić, ulepszyć i zrobić coś szybciej. Chcę naraz wszystko naprawić. Chce mi się i nie chce za jednym razem - koktajl zmęczenia i nagłego przypływu energii. Towarzyszące mi ostatnio "przewróciło się niech leży" jest mi obce (po części, bo jedna torba ciągle nie rozpakowana). Jak nakręcona chcę zmieniać już , teraz, tu, żeby zdążyć zanim entuzjazm przepoczwarzy się w marazm (a może jednak nie tym razem?)
I po raz kolejny obiecuję sobie - każdy dzień będzie inny i wyjątkowy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz