Przypomniał mi się pewien wiersz:
Józef Baran "Nasza kwoka nasza matka poranna"
zrywa się z gniazda
skoro tylko ranne zorze
przypina
do myśli skrzydła miłości
szyję otula szalem mgły
i już chce frunąć
do Boga
targować się o promyki uśmiechu
na ten dzień dla nas
przeznaczone
po drodze włosy chmur
odgarnąć z czoła nieba
nam przychylić
lecz nagle
przypomina sobie że nie umie fruwać
czemu nie jestem
jak inne ptaki
myśli zmartwiona
w ogień zapatrzona
i taką ją zastajemy
na progu dnia
gdy wykluwamy się z powiek nocy
naszą kwokę
naszą matkę poranną
I nasz(K uczynnie pomagała przy jego powstawaniu) obrazek pt. "Macierzyństwo" w cieniu wózka dla podkreślenia autentyczności
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz