środa, 13 maja 2009

Tajemnicza podróż

Wyruszam wieczorem majowym, jeszcze widnym. W trójce "Program alternatywny" pozwala mi się wyciszyć. Upajam się widokiem Błoni już późnowieczornych, choć jeszcze przez chwilę mogę podziwiać je całe w "dmuchawcach". Potem Wisła i jeszcze balon nad Krakowem. Aż w końcu ciemność i włączam się w sznur czerwonych światełek i płynę... Mam zielone światło...

P.S. Zawsze kusiły mnie te sznury samochodów i marzyłam o takiej pięknej fotce pt. "Ulica nocą".

1 komentarz:

  1. taaa.... ja też ale to jak się już dorobię jakiegoś porządnego aparatu. W ogóle bardzo lubię zmierzch, jeszcze nie ciemno, już nie jasno. Pierwsze latarnie się zapalają, rzucają pomarańczową poświatę, a przy lekkiej mgiełce, tuż po zachodzie słońca świat robi się nagle ciut nierealny, bajkowy, piękny... I można na chwilę przenieść się gdzieś indziej, poczuć kimś innym. Po prostu rozmarzyć.

    OdpowiedzUsuń